Czy pojęcie wymarzonej pracy istnieje?
Jak przychodzisz na świat, jesteś beztroskim dzieckiem, któremu to z biegiem czasu podstawiane jest wszystko pod nos. Z wiekiem jednak podejmując swoje decyzje poznajesz prawdziwy smak życia. Z wiekiem twoje decyzje są bardziej pewniejsze i bardziej oddziaływają na kolejne lata twojego życia.
I przychodzi ten czas, kiedy stoimy przed wyborem swojej pierwszej pracy. Określamy jaka ma być – ta wymarzoną. Taka by zarobić, ale się nie narobić. By była idealna, by pracownicy byli mili czy dojrzali, by szef nas akceptował i byśmy mogli pisać się po szczeblach kariery zawodowej. Piękne, prawda?
I nagle ściana. Wysyłasz do pierwszej firmy życiorys, do drugiej, trzeciej czy czwartej. Po czasie załamujesz ręce i zastanawiasz się co się dzieje – czemu do mnie nie dzwoni? Zastanawiasz się, kilkakrotnie analizujesz swój życiorys, próbujesz zmienić to i owo.
Miało być tak pięknie – jest wręcz odwrotnie. Ale nie poddajesz się. Wierzysz, że upragniona praca się znajdzie – już nie wymarzoną, już nie płatna – by jakąś była. By wyrwać się z domu, by wyjść do ludzi by czegoś się nauczyć, by zdobyć doświadczenie.
I jest dzwoni telefon. Brawo. Na spotkaniu pracownik działu HR, a jednocześnie właściciel jest tobą oczarowany. Bajeruje, mami wysokimi zarobkami, premiami, pakietami medycznymi i innymi benefitami. No rewelacyjnie. Praca marzeń.
Przychodzisz na dzień próbny. Uczysz się nowych rzeczy, poznajesz firmę, jej kulturę i zachowania pracowników. Wiesz, że możesz dużo wnieść do zespołu więc decydujesz się na współpracę.
Przychodzisz na kolejny dzień, kolejny i kolejny. Poznajesz wszystkich pracowników i wiesz, co się możesz po nich spodziewać. To tylko wierzchołek góry lodowej, gdyż pod wodą znajdują się brudy, które pracodawca przed tobą ukrył.
I dowiadują się, że na śmieciówce będziesz pracował nie miesiąc, a trzy miesiące. Ba! Nie będziesz wiedział za ile pracujesz, bo nikt z tobą nie podpisał umowy! Jesteś w szoku, bo pracownicy udają miłych i pomocnych. W rzeczywistości siedzą na zapleczach, a jedynym ulubionym ich zajęciem jest narzekanie i przekonanie w obecności klientów.
I co teraz? Twój obraz pracy idealnej właśnie runął. I choćbyś był silny psychicznie nie wytrzymujesz presji czasu i ludzi, z którymi pracujesz.
Nie zastanawiaj się! Ani minuty dłużej. Jeśli pracujesz w toksycznych warunkach, to nic dobrego cię w takim środowisku nie czeka. Spierdalaj stąd jak najszybciej! Nie trać czasu na zbędne nerwy, nie zastanawiaj się i rzuć to w cholerę! Nie ta praca, to inna! Jeśli jesteś ambitny i nie podasz się, to znajdziesz sobie inną, lepszą pracę! Najgorsze co możesz zrobić, to tkwić w toksycznym środowisku.
No dobrze, co powie rodzina, znajomi czy przyjaciele? Jeśli na prawdę cię wspierają i są dobrymi przyjaciółmi, to zrozumieją. Jeśli nie to radzę olać ich opinie – w najgorszym przypadku rozszerzyć zmianę przyjaciół. O tym powstanie mam nadzieję inny wpis.
Morał z tej prawdziwej historii jest taki, że praca idealna nie będzie istniała, jeśli nie będziesz stał w miejscu i ulegał toksycznemu otoczeniu. Jeśli coś nie jest dla ciebie – zmień to.
Tekst ten jest prawdziwym opisem doświadczeń jego autora i dotyczy jednej z większej firmy z branży paliwowej. Jeśli chciałbyś wiedzieć co to za firma lub podzielić się swoim doświadczeniem, kliknij tutaj.
Miało być tak pięknie – jest wręcz odwrotnie. Ale nie poddajesz się. Wierzysz, że upragniona praca się znajdzie – już nie wymarzoną, już nie płatna – by jakąś była. By wyrwać się z domu, by wyjść do ludzi by czegoś się nauczyć, by zdobyć doświadczenie.
I jest dzwoni telefon. Brawo. Na spotkaniu pracownik działu HR, a jednocześnie właściciel jest tobą oczarowany. Bajeruje, mami wysokimi zarobkami, premiami, pakietami medycznymi i innymi benefitami. No rewelacyjnie. Praca marzeń.
Przychodzisz na dzień próbny. Uczysz się nowych rzeczy, poznajesz firmę, jej kulturę i zachowania pracowników. Wiesz, że możesz dużo wnieść do zespołu więc decydujesz się na współpracę.
Przychodzisz na kolejny dzień, kolejny i kolejny. Poznajesz wszystkich pracowników i wiesz, co się możesz po nich spodziewać. To tylko wierzchołek góry lodowej, gdyż pod wodą znajdują się brudy, które pracodawca przed tobą ukrył.
I dowiadują się, że na śmieciówce będziesz pracował nie miesiąc, a trzy miesiące. Ba! Nie będziesz wiedział za ile pracujesz, bo nikt z tobą nie podpisał umowy! Jesteś w szoku, bo pracownicy udają miłych i pomocnych. W rzeczywistości siedzą na zapleczach, a jedynym ulubionym ich zajęciem jest narzekanie i przekonanie w obecności klientów.
I co teraz? Twój obraz pracy idealnej właśnie runął. I choćbyś był silny psychicznie nie wytrzymujesz presji czasu i ludzi, z którymi pracujesz.
Nie zastanawiaj się! Ani minuty dłużej. Jeśli pracujesz w toksycznych warunkach, to nic dobrego cię w takim środowisku nie czeka. Spierdalaj stąd jak najszybciej! Nie trać czasu na zbędne nerwy, nie zastanawiaj się i rzuć to w cholerę! Nie ta praca, to inna! Jeśli jesteś ambitny i nie podasz się, to znajdziesz sobie inną, lepszą pracę! Najgorsze co możesz zrobić, to tkwić w toksycznym środowisku.
No dobrze, co powie rodzina, znajomi czy przyjaciele? Jeśli na prawdę cię wspierają i są dobrymi przyjaciółmi, to zrozumieją. Jeśli nie to radzę olać ich opinie – w najgorszym przypadku rozszerzyć zmianę przyjaciół. O tym powstanie mam nadzieję inny wpis.
Morał z tej prawdziwej historii jest taki, że praca idealna nie będzie istniała, jeśli nie będziesz stał w miejscu i ulegał toksycznemu otoczeniu. Jeśli coś nie jest dla ciebie – zmień to.
Tekst ten jest prawdziwym opisem doświadczeń jego autora i dotyczy jednej z większej firmy z branży paliwowej. Jeśli chciałbyś wiedzieć co to za firma lub podzielić się swoim doświadczeniem, kliknij tutaj.